poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 1


*Clarissa*

               Wraz z Claudią stałyśmy już od jakiś marnych 30 minut i czekałyśmy aż przyleci samolot z USA a w nim Ver. Nie wiem po co mama kazała nam być tak wcześnie na tym lotnisku, ale cóż z mamą nigdy nie wygrasz. Siedziałyśmy sobie spokojnie w głównym holu aż dobiegł nas pisk jakiś dziewczyn.
- Co to ? - Zapytałam patrząc na siostrę.
- Patrz tam, tam widzisz.- Piszczała wskazując mi palcem na bramkę  z której wysiadają ludzie przylatujący do Londynu.
- No ii... ?
- No nie widzisz, ślepa jesteś ! - Walnęła mnie w głowę i dalej wskazywała palcem w ten sam punkt i dopiero teraz zauważyłam całe One Direction.- Chodź proszę ! - Zaczęła ciągnąć mnie za ręke w ich kierunku.
- Uspokój się, czekamy na Veronice. - Skarciłam ją.
- No chodź, przecież nic jej się nie stanie jak chwile na nas poczeka, a spotkanie 1D z takiego bliska to rzadkość, nooo... chodź ty też ich lubisz.- Męczyła mnie dalej aż w końcu jej uległam a on niczym struś ruszyła w ich kierunku.
- Claudia zaczekaj !- Krzyknęłam i ruszyłam za nią.Oczywiście chłopcy jak zwykle nie mogli opędzić się oda fanek i ich pisków, nawet moja siostra sterczała na Niall'em czekając na autograf i piszcząc jak głupia.
- Możesz być trochę ciszej, naprawdę jestem zmęczony a takie piszczenie jeszcze bardziej mnie męczy.- Powiedział blondyn oddając jej kartkę z autografem i oddalając się, na jej twarzy pojawił się smutek.
- Ej nie dziw mu się, ja na jego miejscu zachowałabym się tak samo.- Powiedziałam przytulając ją.
- Wiem, ale obiecałam sobie kiedyś, że nie będę jak jedna z tych piszczących fanek a tu mój przyszły mąż zwraca mi uwagę, żebym ucichła.- Odpowiedziała z grymasem na buzi.
- Chodź, odbierzemy Ver a potem pójdziemy na lody.
- Dobra, tylko gdzie ona jest, skoro chłopcy też przylecieli z USA to gdzie ona?- Zapytała i zaczęła rozglądać się po lotnisku a ja uczyniłam to samo, niestety nigdzie jej nie widziałyśmy.
- No pięknie mama nas zabije.- Rzuciłam siadają na jednym z krzeseł w holu.
- Dobra, mama przecież podała jej adres trafi jakoś a my chodźmy na te lody.- Claudia złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia z lotniska.
              Przeszłyśmy się do pobliskiej cukierni, ja zamówiłam sobie dwie gałki, jedną o smaku kokosa a druga to sorbet z mango, za to ona wybrała sobie puchar lodowy z ośmioma smakami lodów, bitą śmietaną, polewą czekoladową i na to posypka z karmelizowanych orzechów.
- I ty jesteś modelką.- Powiedziałam z wyrzutem.
- Skarbie nie każdy ma taki metabolizm jak ja.- Odpowiedziała pokazując mi język po czym zaczęła opychać się swoim deserem.
Akurat gdy już wychodziłyśmy z cukierni, dało się usłyszeć piosenkę The Script ft. Will.i.am - Hall of fame, wyjęłam go z i na wyświetlaczu widniał napis mama.
- Uuu mamy przekichane.- Powiedziałam do siostry i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Tak mamo?
- Gdzie wy jesteście?! Jak można na was polegać, jak nawet na lotnisko po kuzynek nie umiecie pojechać!- Darła się przez telefon, że odsunęłam go od ucha.
- W domu pogadamy.- Rzuciłam i się rozłączyłam.
- Ja tam nie idę.
- Hahaha, musimy...- Poklepałam ją po plecach.
Do domu dotarłyśmy po jakiś 15 minutach, nie zdążyłyśmy jeszcze zdjąć butów a mama już zaczęła na nas krzyczeć.
- Gdzie wy byłyście?!
- Na lodach.- Odpowiedziała Claudia.
- Miałyście odebrać Veronice a nie,  biedaczka musiała sama przyjechać, mogło się jej coś stać!
- Ale nie stało. Jest cała i zdrowa, po za tym byłyśmy na tym lotnisku i na nią czekałyśmy, ale nigdzie jej nie zauważyłyśmy.- Powiedziałam.
- Ehh... Idźcie na górę pomóc jej się rozpakować i schodźcie zaraz na obiad.- Oznajmiła nam mama i zniknęła za drzwiami do kuchni.
                Wraz z siostrą spojrzałyśmy na siebie i po chwili zaczęłyśmy się ścigać, która pierwsza wbiegnie po schodach i znajdzie się w pokoju. Podczas tego maratonu, ciągnęłyśmy się za bluzki aby uniemożliwić wygranie sobie nawzajem, co spowodowało wywalenie się na schodach a potem wpadniecie przez Claudię na drzwi od gabinetu taty, z którego właśnie wychodził. Po czym ja upadłam na ziemie ze śmiechu, leżałam i śmiałam się aż brakowało mi tchu.
- Clarissa to nie jest zabawne.- Skarcił mnie ojciec, po czym zwrócił się do poszkodowanej, podając jej rękę by wstała.- Skarbie nic ci nie jest?
- Chyba nie, mam tylko nadzieje, że nie będę miała guza bo pojutrze mam sesje.
- Lalunia.- Pokazałam jej język i poszłam do pokoju Ver.- Cześć, jak się leciało ?- Zapytałam wchodząc do środka.
- Okey...- Bąknęła wpatrzona w telefon.
- Wow jaki entuzjazm.- Wtrąciła sarkastycznie Claudia stając obok mnie.
- Nie pasuje wam coś to drzwi są tam.- Powiedziała brunetka wskazując palcem na drzwi, dalej nie odrywając wzroku od telefonu.
- Będziesz teraz z nami mieszkać mogłabyś być trochę milsza.- Powiedziałam i zabrałam jej telefon.
- Oddaj to!- Warknęła na mnie.
- Hmm... bo co? Jak będziesz milsza to pogadamy.
- Dobra, będę obiecuje, tylko proszę oddaj mi ten telefon.- Powiedziała, ze smutnym wzrokiem, zrobiła mi się jej szkoda i go oddałam.
- Chłopak, co?- Zapytała blondynka.
- Nie, nie mam to ludzie z TT.
- O jej ty też masz twitter'a. Jak fajnie, ja kocham ludzi z niego tak samo, szczególnie directioners one są tak głupie jak ja, kocham je.- Piszczała.
- O niee.- Krzyknęła Ver i po chwili podbiegła do mnie, ściskając mnie za ramiona.- Proszę powiedz, że ona nie kocha tych pedałów, proszę.
- Ałaaa... Kocha i puść mnie to boli.- Pisnęłam, po czym zaczęłam rozmasowywać miejsce po mocnym uścisku kuzynki.
- No pięknie, skończyłam pod dachem z sweet zakochaną faneczką, gorzej być nie może.
- Może, bo Issy też ich lubi.- Claudia podeszła i objęła Veronice.
- Issy?- Zmarszczyła brwi.
- No Clarissa.
- Ale spokojnie na nie nawijam o nich całe dnie.
- Za to ja nadrabiam za trzy.
Po tym wszystkim Ver usiadła na łóżku i stwierdziła, że musimy dać jej czas by oswoiła się z tym, po czym opowiedziała nam o zdarzeniu na lotnisku, że jeden z nich ten z lokami wpadł na nią, o tym, że go nazwała pedałem i wyrwała swoją walizkę i że chłopcy potem go pocieszali.
- Serio? Jak mogłaś.- Pytała oburzona Claudia.- Jak mogłaś te jego słodkie dołeczki nazwać pedalskimi.
- Normalnie nie lubię ich.
- Można?- Usłyszałam znajomy głos i pukanie w framugę drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam swojego chłopaka.
- Chriss !- Rzuciłam się na niego i objęłam nogami w pasie, po czym wpiłam się w jego usta.
- Co robicie dziewczyny?- Zapytał odstawiając mnie na ziemie.
- Veronica mówi, że nie lubi One Direction i że to pedały.
- Serio? Już cię lubię mała.- Powiedział i podszedł do niej wyciągając rękę.- Christopher ale mów mi Chris.
- Veronica, ale mów Ver.- Uśmiechnęła się do niego.- Widać, że nie jestem sama w drużynie przeciwnej.
- No widzisz a ja się ciesze, że w tej rodzinnie jest ktoś kto nie kocha tych geji.- Zaczął się śmiać, po czym oberwał poduszką od C.
- Zamknij się, bo schowam bilety na dzisiejszy mecz.- Zagroziła mu.
- Dobra, ale to tylko dzisiaj. - Pokazał jej język.- Issy skarbie chodź idziemy już.
- Pa dziewczyny.- Trzymając się za ręce wyszliśmy z pokoju.


*Claudia*

- Hmm... Co robimy ?- Zapytałam.
- Nie wiem, może posiedzimy na necie.
- Spoko.- Odpaliłam laptopa i po chwili weszłam na swoją stronkę.
- Co to?
- Moja strona internetowa.
- To kim ty jesteś, że masz własną stronę?- Zapytała zaciekawiona, siadając obok mnie przy biurku.
- Jestem modelką.
- Wow super.
- A ty masz jakieś zainteresowania, talent ?
- Hmm... Tak uzależnienie od twitter'a, facebook'a, tatuaży i jazdy na rolkach.- Uśmiechnęła się triumfalni.
- Niezłe ambicje jak na początek.- Zaśmiałam się i zaczęłam pokazywać jej kilka zdjęć z moich sesji.
- Dziewczynki obiad !- Krzyknęła mama w kuchni.
- Później dokończymy a teraz chodź jeść, jestem głodna, że zjadłabym nawet konia z kopytami.- Zażartowałam.
- To jako modelka nie musisz być na ścisłej diecie?- Była zdziwiona.
- Pfff... Z moim metabolizmem nie muszę.- Poklepałam się po brzuchu i ruszyłam biegiem do jadalni.- Jeść !!!- Darłam się na cały dom.

                                                                                                                                                                   
Łuhu i mamy pierwszy rozdział ^_^
Mamy nadzieje, że wam się podoba i będziecie dalej czytać :D
Oczywiście, liczymy na wasze opinie, coś czego wam brakuje i co więcej chcielibyście może wiedzieć o dziewczynach (:

piątek, 21 grudnia 2012

Prolog


       Druga połówka pomarańczy. Niektórzy w to wierzą inni zaś nie. Ten kto wierzy, wie jedno, że kiedyś na pewno ją spotka i pomimo sytuacji czy wieku, to nie będzie miało znaczenia, będzie się liczyło tylko to uczucie co ich połączy z powrotem w jedność. Każdy wierzy w to co chce. Ale mimo to pomyślmy przez chwilę nad tym. Czy nie jest nam przeznaczona osoba, która mimo tego, że nas nie lubi, jest sławna czy mieszka na innym kontynencie to kiedyś będzie znaczyła dla nas wszystko i nawet gdy ją stracimy, nigdy nie pokochamy kogoś tak samo mocno, nie będzie łączyło nas to samo, namiętne, gorące uczucie. I mimo tego, że będziemy mieć swoje idealne życie, wydarzy się coś, co spowoduje, że spotkamy tego Kogoś i wtedy po prostu wszystko się zmieni o 180 stopni.

***

       Miłe uczucie, gdy ty pomimo tego, że nic nie zrobiłaś dostajesz szlaban, przez co nie możesz wraz z rodzinną jechać na wakacje. Nienawidzę tej zachwlonej szkoły, tego głupiego dyrektora i frajera, który mnie w to wrobił. Mogłam teraz wraz z rodzicami i bliźniakami siedzieć na plaży i się smażyć, a w zamian co ? Siedzę w domu na dupie i oglądam powtórki seriali w Tv. Jak się tylko dowiem, co za głąb wymalował tą łazienkę farbami i rzucił wszystko na mnie, nie ręczę za siebie. Nagle usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu, zapewne mama by przypomnieć mi, że jutro zaczynam letnią szkołę i pochwalić się jak to świetnie bawią się be zemnie.

*** 

      No i gdzie one są ? Miały na mnie czekać na lotnisku, ale nie jak zwykle musiały się spóźniać. Przyśpieszyłam kroku i ruszyłam ku wyjściu. Nie patrząc na siebie wpadłam na kogoś, przez co wylądowałam na podłodze wraz ze swoim bagażem.
- Uważaj jak chodzisz !- Wydarłam się na tą osobę.
- Przepraszam, nie chciałem.- Usłyszałam męski zachrypnięty głoś, spojrzałam się ku górze by zobaczyć kto do mnie mówi i pierwsze co to ujrzałam jego bujne kręcone loki oraz piękne zielone oczy, ale po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że to jeden z tych pięciu pedałów. Jak najszybciej wstałam, on złapał za walizkę i chciał ją podnieść ale wyrwałam mu ją.
- Zostaw ją pedale. - Wycedziłam do niego i ruszyłam ku wyjściu. Zdążyłam tylko zauważyć jak podbiega do niego reszta tych ciot i coś tam mówią, ale teraz najmniej mnie to interesowało. Dziewczyn nigdzie nie było, więc zamówiłam taksówkę i pojechałam pod podany przez ciocię adres.

                                                                                                                                                                     
Hej z tej strony Aga, Wera i Ver, mamy nadzieję, że prolog się spodobał oraz prosimy o komentarze co o nim sądzicie :* Już niedługo powinni się pojawić bohaterzy w zakładce o nich ^_^